~Rano~
Obudziłam się rano. Popatrzyłam na zegarek i była dopiero 10. Postanowiłam iść się ubrać oraz umyć.. Wstałam z pufy, na której nawet nie wiem kiedy usnęłam i poszłam do sypialni. Weszłam do środka i wybrałam ubrania na dzisiaj. W łazience zdjęłam z siebie wczorajsze rzeczy i weszłam do prysznica. Odkręciłam strumień ciepłej wody i zaczęłam się myć. Wyszłam spod prysznica i się wytarłam. Założyłam na siebie
różowe spodenki, czarną bluzkę na ramiączkach z napisem "pink", a pod kolor spodenek baleriny. Zrobiłam kreski nad oczami, rzęsy pomalowałam tuszem. Wzięłam jeszcze dwie bransoletki: czarną i różową. Gotowa poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Zrobiłam najzwyklejsze kanapki, bo nie miałam ochoty nic innego robić. Zjadłam dwie i nie miałam ochoty na więcej.
Postanowiłam już pójść wszystkich obudzić, bo nie chce mi się samej siedzieć. Weszłam do salonu i włączyłam telewizor. Przełączyłam na jakiś kanał z muzyką gdzie leciało The Wanted. Haha. To teraz ich obudzimy. Pod głosiłam nie na full, ale tak, żeby się przestraszyli. Wszyscy się obudzili i spadli z kanap. Hahaha. O matko. Dobrze im tak. Skoro nie śpią to ściszyłam.
K: Meg!
M: Też Cię kocham.
K: Jeszcze Ci się dostanie zobaczysz.
M: Tak, tak jak zawsze. Jak chcesz się drzeć to później, bo śniadanie jest gotowe.
N: Śniadanie!
Niall od razu pobiegł do kuchni, a reszta poszła za nim. Ja postanowiłam iść się spakować do końca. Weszłam do sypialni i zaczęłam chować ubrania do walizki. Z łazienki zabrałam moją kosmetyczkę i kilka bransoletek i naszyjników, które tam leżały. Zapięłam walizkę i postawiłam przy drzwiach. Do torby podręcznej schowałam mojego laptopa i kilka innych rzeczy.
Wyszłam z pokoju i poszłam do reszty do kuchni. Wszyscy siedzieli przy stole i jedli. Usiadłam na jedynym wolnym miejscu i myślałam jak reszcie powiedzieć, że wyjeżdżam. Ehh. Będę za tymi idiotami tęsknić. W dodatku Kate ma też taki problem. Czemu to wszystko jest takie do dupy?
H: Meg co jest? Siedzisz i się nie odzywasz.
M: Nic mi nie jest.
Lo: My widzimy.
M: Ehh. Dobra powiem wam. Wyjeżdżam.
Li: To przeze mnie. Prawda?
M: Nawet tak nie myśl. Po prostu mam szansę zagrania w serialu i muszę wyjechać.
H: Na ile wyjeżdżasz?
M: Nie wiem. Dostałam główną rolę, więc na pewno więcej niż pół roku.
N: Dobrze, że Kate z nami zostaje - popatrzyłam się na dziewczynę, która spuściła wzrok. Czyli nic im jeszcze nie powiedziała. Jestem ciekawa co wybierze - prawda kochanie?
K: Nie.
N: Ale jak to?
K: Ja też dostałam rolę. I będę musiała wyjechać tak samo jak Meg. Tylko, że ja mam jeszcze dwa tygodnie.
N: Kiedy miałaś nam zamiar to powiedzieć?!
K: Nie wiem. Ale wiem też, że wy teraz będziecie mieć trasę to i tak nie będziesz miał czasu.
M: Dobra nie kłóćcie się. Niall dobrze wiesz, że Kate jest aktorką, więc się nie dziw, że chce spełnić marzenie. A ty jako jej chłopak powinieneś ją wspierać, a nie krzyczeć na nią.
N: Przepraszam.
M: Alex.
A: Hmm?
M: Chcesz mi coś powiedzieć?
A: Nie, a co?
M: Widzę. Jak nie chcesz to nie mów, ale ja i tak wiem.
Wszyscy wrócili do jedzenia i rozmów. Strasznie dużo się zmieniło u nas w ciągu ostatnich 10 miesięcy. Kate jest z Niall'em, ja byłam z Liam'em, moja siostra wreszcie znalazła chłopaka. I to w dodatku Harry'ego. Zauważyłam wczoraj jak się cały czas przytulają, a dzisiaj trzymali ręce pod stołem. To takie słooodkie, że się wstydzą. Ciekawe jak teraz będzie. Ja i Kate w Ameryce, Alex tutaj, a chłopaki w trasie. Popatrzyłam na zegarek i okazało się, że jest już 13. Przydałoby się jeszcze pojechać pożegnać z wujkiem i Ed'em, bo jest w Londynie. Wstałam od stołu i zabrałam moje kluczyki do samochodu.
A: Ty gdzie jedziesz?
M: Jadę się pożegnać z wujkiem i Ed'em. Za jakąś godzinę będę.
Z: Jak to pożegnać?
M: Dzisiaj mam samolot.
Li: Mogłaś nam wcześniej powiedzieć.
M: No to masz problem.
Wyszłam z apartamentu i podeszłam do windy. Zjechałam na dół i podeszłam do mojego samochodu. Najpierw pojechałam do wujka, a potem Ed'a. Okazało się, że za dwa tygodnie przyjeżdża do LA. Więc nie będzie tak źle. Po drodze wstąpiłam do sklepu, gdzie kupiłam trzy paczki żelek, wodę i kilka innych rzeczy na drogę. Wróciłam do mieszkania, gdzie wszyscy siedzieli w salonie. Ja poszłam do sypialni po walizki. Popatrzyłam na zegarek, który pokazywał już 14.15. Czyli czas się zbierać. Wyniosłam wszystko na korytarz i poszłam do reszty.
Lo: Czyli na prawdę wyjeżdżasz.
M: Tak Lou.
Lo: O której masz samolot?
M: Wpół do 16, więc zaraz będę musiała jechać.
Lo: Przyjechaliśmy vanem, więc wszyscy razem pojedziemy na lotnisko.
M: Jak chcecie. Chodźcie już.
Zeszliśmy wszyscy na dół i poczekaliśmy aż Lou podjedzie vanem. Wsiedliśmy do samochodu i w ciszy pojechaliśmy na Heathrow. Po 50 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu i wyjęliśmy moje walizki. Do odlotu miałam jeszcze 25 minut. Nie wierzę, że nie wiadomo kiedy ich teraz zobaczę. Kiedy się pożegnałam z wszystkimi miałam tylko 10 minut do odlotu. Pomachałam jeszcze wszystkim i przeszłam przez odprawę. Odwróciłam się i widziałam, że każdy stał i patrzył w moją stronę. Ruszyłam przed siebie. Czyli czas zacząć chodź w części nowe życie.
______________
No i jest ostatni rozdział. Jutro prawdopodobnie napisze epilog i koniec. Szkoda mi się rozstawać z wami, ale mam jeszcze dwa inne blogi i teraz nimi się chcę zająć. Do zobaczenia xx