niedziela, 15 września 2013

Rozdział 7

Li: Tutaj jesteś. Wszyscy Cię wszędzie szukają.
M: Yhymm.
Li: Czemu taka jesteś?
Li: Cały czas masz mnie gdzieś. Nawet nie widzisz, że za Tobą tęsknię. A może nie chcesz tego widzieć.
M: Masz rację nie chcę. Nie mam zamiaru mieszać się znowu w związek z Tobą. Nie chcę znowu płakać, mieć myśli samobójcze i wiele innych. Raz dałam radę się pozbierać, ale drugi raz na pewno nie dam.
Li: Ale Meg zrozum. Ja zrobiłem to dla Twojego dobra.
M: Dla mojego dobra! Mojego dobra! Człowieku czy ty się słyszysz. Jak zerwanie mogło być czymś dobrym dla mnie. Żałuję, że kiedykolwiek byłam z Tobą, chociaż to był najlepszy czas w moim życiu. Ale oczywiście to wszystko było dla mojego dobra. Gdybyś nie zerwał wtedy bylibyśmy teraz szczęśliwą parą, ale wielki Liam Payne stwierdził, że praca jest ważniejsza niż miłość.
Li: Nie twierdziłem tak.
M: To, czego ze mną zerwałeś?! Może mnie zdradziłeś i dlatego tak powiedziałeś. Albo tak przez przypadek Ci się powiedziało. Wiesz, co nie nie odpowiadaj  Nie mam zamiaru teraz słuchać twoich wyjaśnień. A teraz wybacz, ale wracam do wszystkich.
Jak on może tak mówić. Co było dla mojego dobra. Ja go kochałam, może i nadal jakaś cząstka mnie kocha, ale jestem teraz szczęśliwa z Jake'iem. Kiedy tylko weszłam do szkoły od razu przy mnie znalazła się reszta przyjaciół.
Lo: Dziewczyno gdzie ty byłaś? Martwiliśmy się o Ciebie.
M: Byłam za szkołą. Przecież mówiłam Kate, że idę się przewietrzyć.
Z: Ale aż przez godzinę?
M: O matko macie problem. Chciałam trochę wszystko przemyśleć i tyle. W dodatku wytłumaczyłam sobie wszystko z Liam'em i tyle.
H: Jak to wytłumaczyłaś?
M: Nie pytaj się mnie tylko jego. Nie mam zamiaru o tym rozmawiać i tyle. A teraz, jeśli pozwolicie wracam na salę.
Nie miałam zamiaru dalej ciągnąć tej rozmowy. Byłam wkurzona po tym, co mi Payne powiedział. Myślałam, że może dam mu radę wybaczyć, ale po tym wszystkim mam już go gdzieś. Kiedy znalazłam się na sali zaczęłam przyglądać się jak wszyscy tańczą. Dziwiłam się trochę, że z wszystkimi na korytarzu nie było Jake'a. Może on nadal mnie szukał. Ale kiedy zobaczyłam jedną rzecz serce pękło mi na milion kawałków. Mój chłopak, przepraszam były chłopak od teraz całował się z jakąś tapeciarą. Nie miałam zamiaru się temu dłużej przyglądać, więc wybiegłam stamtąd. Jak na złość musiałam na kogoś wpaść, a tym kimś okazał się Niall.
N: Matko Meg, co się stało? - no tak moja twarz od łez nie wyglądała pewnie najlepiej.
M: On, on się tam całował z jakąś inną.
N: Ale kto?
M: Jake - kiedy to powiedziałam wybuchłam jeszcze większym płaczem.
N: Chodź tu do mnie mała. Zaraz zadzwonię po taksówkę i pojedziemy do domu.
M: Niall proszę nie dzwoń. Wolę się przejść.
N: No dobrze. A mogę iść z Tobą.
M: Miałam taką nadzieję.

*Oczami Niall'a*

Kiedy zobaczyłem ją, w jakim jest stanie, w dodatku, kiedy powiedziała mi, co się stało miałem ochotą zabić tego chłopaka. Dobrze, że nie chodził z nami do jednej klasy, bo na pewno jego widok byłby bardzo trudny dla Meg. Dobrze, że jutro sobota, więc nie będzie się musiała martwić, że go zobaczy.
M: Niall dziękuję za to wszystko co dla mnie robisz.
N: Nie ma sprawy. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, a ich nie zostawia się w potrzebie.
M: Niall mam prośbę zostaniesz dzisiaj u mnie na noc. Nie chcę siedzieć sama oprócz mojej siostry w tym wielkim domu.
N: Jasne. Tylko wstąpimy do mnie, żebym zabrał kilka rzeczy i zostawił chłopakom kartkę gdzie jestem.
M: Okej.
Po 20 minutach spaceru byliśmy już przed moim domem. Otworzyłem drzwi zapasowym kluczem schowanym za donicą z kwiatkiem i weszliśmy do środka. Zdjęliśmy buty oraz kurtki, które powiesiliśmy na wieszaku i ruszyliśmy w stronę mojego pokoju. Zauważyłem, że Meg rozgląda się dookoła. Kiedy weszliśmy do mojego królestwa zauważyłem uśmiech na jej twarzy.
M: Jest taki sam jak kiedyś.
N: Ale co?
M: Twój pokój. We wcześniejszym domu też tak wyglądał.

N: Za bardzo się do niego przyzwyczaiłem, żeby cokolwiek zmieniać, więc w tym chciałem, żeby był identyczny. I udało się.
M: Tyle wspomnieć z niego.
N: A żebyś wiedziała. A teraz poczekaj na mnie. 5 minut i możemy iść do Ciebie.
M: Spokojnie, nie musisz się śpieszyć.
Zabrałem ciuchy na jutro, coś, w czym będę mógł dzisiaj spać i kilka innych rzeczy. Kiedy byłem już gotowy pociągnąłem Meg za rękę i wyszliśmy najpierw z mojego pokoju, a po ubraniu butów i kurtek z domu. Szybko przeszliśmy na drugą stronę ulicy i znaleźliśmy się w jej domu.

*Oczami Meg*

Byłam bardzo wdzięczna Niall'owi, że poszedł razem ze mną.
M: Alex wróciłam!
A: Chodź do kuchni. Zrobiłam kolację.
M: Chodź Niall poznasz moją siostrę.
N: Okej. Mam nadzieję, że mnie nie udusi.
M: Postaram się ją odciągnąć od Ciebie - od razu zachichotałam - Alex musisz kogoś poznać!
A: Kogo? zapytała się wychodząc z kuchni - Aaaaaa! O matko! Niall Horan w moim domu!
_________
Okej mamy rozdział 7 ^_^ Dziękuję za 2 komentarze do poprzedniego rozdziału oraz 1, który okazał się SPAM'em, ale to nic. Jeśli chcecie spamować blogami to róbcie to w specjalnie przygotowanej do tego zakładce. Obiecuję, że na każdy blog zajrzę i skomentuję najnowszy rozdział ;3 Dziękuję też za 2 obserwatorów *-* Kocham was! 

Kolejny rozdział może jutro jeśli dostanę się do komputera ;**

1 komentarz:

  1. bosko teraz niech wkroczy liam i niech będzie zadyma heheszki ;p czekam na nexta weny i buziole ;**
    P.S. już nie musisz mnie informować o nextach ;)

    OdpowiedzUsuń

Skomentuj. Dla Ciebie to chwila. Dla mnie wiele radości <3